Poszedłem do lasu który był złożony z wielkich drzew pomyślałem: ach.. aż się proszą żeby na nie wejść . Wprowadziłem chakre do stóp miałem już w tym jakieś doświadczenie w końcu ćwiczyłem chodzenie po wodzie.. uff, w końcu mi się udało <szczęśliwy> (naglę słychać dźwięk) trach, gałąź pękła, widząc to szybko skoczyłem na konar wbijając kunai i trzymając się nogami, zszedłem myśląc co by było gdyby.. bum gałąź  spadła przed moimi nogami, ja zamyślony ledwo co odskoczyłem, otarłem czoło i wróciłem do wioski

Z samego rana przyszedłem potrenować w cichym miejscu na skraju lasu.Skoro opanowałem chodzenie po wodzie to to też mi się uda -pomyślałem.
Zabrałem się do treningu. Najpierw tak przy poprzednim treningu skoncentrowałem chakrę w stopach.Potem zacząłem wbiegać na jedno z najwyższych drzew w tym lesie.Udało mi się przejść na nim jakieś 10 metrów,lecz boleśnie upadłem na tyłek.W ostatniej chwili zaznaczyłem miejsce z którego spadłem wbitym kunaiem.Powtórzyłem próbę kilkanaście razy i udało mi się dojść na szczyt drzewa ani razu nie spadając.Z uśmiechem na twarzy zszedłem z drzewa i wróciłem do domu skacząc po ścianach.